W moim kalendarzowniku na rok 2017 znajdzie się miejsce na zapiski w formie
"calineczek" (oczywiście obok tradycyjnego "albumowego" sposobu "zapisywania" życia).
Moje calineczki są raczej mało artystyczne, a bardziej opisowe,
ale mam nadzieję, że i ja dojrzeję do artyzmu tej formy :)
STYCZEŃ
z wielką nieśmiałością
Nie wykonuję zdjęć zbliżeniowych... to jeszcze nie ten etap ;)
Z notatnikiem!
OdpowiedzUsuńPiękna okładka i świetny pomysł na zapisywanie dni...pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOpisowe są super! Słowa są bardzo potrzebne i fajne - a też mają przecież swoją plastyczną formę. Pokazuj z bliska, nie ma wykrętów :)
OdpowiedzUsuńPokazuuuuj! dojrzałam pizze i Rogatego i inne wyzwania, i już czekam na luty!
OdpowiedzUsuńTak też jest super! Nie obawiaj się tylko działaj dalej!Kiedyś też jeden z miesięcy planowałam zrobić "opisowo".Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFajnie to wygląda z daleka, a z bliska pewnie jeszcze fajniej :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, kolejne prosimy ze zbliżeniami. Jesteśmy łaskawe i ciekawe ;) Od razu widać, że jest dobrze. Tylko prosimy bliżej. Cieszymy się, że calineczkujesz :)
OdpowiedzUsuńMoje calineczki też opisowo-rysunkowe, kurde też chcę tę dietę i tyle schudnąć! :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne są te opisowe CALineczki!
OdpowiedzUsuń